piątek, 23 marca 2012

Spotkanie z Magdą P.

Kiedy stawiałam swoje pierwsze kroki na blogach i obserwowałam te wszystkie zdolne duszyczki, właśnie Magda zwróciła moją uwagę swoimi rysunkami. Kiedy myślałam "MagdaP" od razu na myśl przychodził mi ten obrazek. Od wtedy każdy następny był tylko lepszy a ja zaraziłam się artjournalingiem. Zupełnie nie spodziewając się takiej niespodzianki od życia, umówiłyśmy się z Magdą w ramach naszego facebookowego projektu "Scrapujemy/craftujemy na Wyspach".
Po niecierpliwych oczekiwaniach, planach i nocnych niespaniach przyleciała do Irlandii jedna z moich GURU :))

Radości nie było końca....cała Rodzinka była wplątana w "artystyczny zaciesz" Mamy ( czyli mój, heheheh).
A ja kompletnie ogłupiałam ...... Magda przyleciała i chcąc zrobić jej przyjemność  ( :-) ) zafundowałam jej siedzenie w kuchni , bo lepiłam jej ulubione "ruskie pierogi"...na szczęście, wzięła mnie za fraki i poszłyśmy do pracowni. Nacieszyć się nie mogłam ,że mam szansę podpatrywać jak w realu wygląda jej "zabawa kolorem"
na efekty nie trzeba było długo czekać , pierwsza strona mojego art journalu....ech....marzenie :))
Magda zrobiła mi background, reszta należy do mnie...ja jednak chyba to tak zostawię...jest cudny i nie będę go psuła, zrobię  cały swój....kiedyś :)
Pomimo,że na następny dzień miało być spotkanie z dziewczynami z grupy, to siedziałyśmy do upadłego....Podziwiałam zakładki do książek, które dostaliśmy w prezencie, a które zachwycają w pracach Madzi tutaj (!kliknij)
Zakładka , którą ja wybrałam z namalowanymi dzwonkami, to dla mnie największy szok..Magda nie używa stempli,ani kleju, ani niczego z tych wypasionych gadżetów, które "każdy musi mieć"....jej stemple leżą pod ręką u każdego kto ma po prostu farby ( zakrętki), kawałki tektury czy jak w przypadku tej zakładki cienkopis....jak dla mnie, mogłaby być designerką stempli :)))
Zdjęcie "ukradzione" ze strony fb Magdy , na którą Was zapraszam :))
Dziękuje Madziu także za inspirująca książkę.....ech , zresztą ...mogłabym wytapetować cały dom w "dziękuję" i jeszcze byłoby mało....
Ponieważ o spotkaniu z dziewczynami , chcę Wam opowiedzieć w oddzielnym poście , to przeskoczę "ten dzień" i opowiem Wam resztę przygód z Magdą.
Przede wszystkim Magda bardzo "konkretnym okiem" ,w ślad za moją gorącą prośbą postanowiła przyjrzeć się moim zbiorom w Galerii....
NO COMMENTS...


Tak bardzo zmobilizowała mnie  do pracy i wykorzystania wszystkiego,że pod koniec siedziałyśmy już w totalnym bałaganie, heheheheh......Marta jeszcze doniosła swoje ....i całkiem było "artystycznie" :))

Przy papierach było jeszcze względnie poważnie " Aguś te masz podwójne"..." Te posegreguj sobie seriami"..."te , to schowaj najgłebiej..:))"....ale jak doszłyśmy do pudełek z "dodatkami do albumów"......ogarnęła nas totalna głupawka....nawet teraz się śmieje na wspomnienie...:))
Madziu Kochana wybacz, ale świat musi się dowiedzieć ,że jesteś najbardziej zakręconą i roześmianą krejzolką jaką znam .....najwyżej podasz mnie do sądu....oto sesja: Madzia i albumowe skarby Agi....
no i na deser....chociaż wcale nas tam miało nie być po nocnych wariacjach...DUBLIN oczami trzech zwariowanych "papierówek"(to te od papierów)...najpierw poznajcie :
od lewej: Magda P, Jaga, Aniees
Nie wiem jak przeżyły to ulice Dublina , ale my bawiłyśmy się przednio...najpierw główny punkt programu:
szpila.....czy ktoś ją widzi??:)))
potem....no właśnie ...potem było "coś" przy szpili
...potem dwie Agi....


.....jeszcze tylko to nadaje się do publikacji...(względnie) ...a reszta niech zostanie naszą słodką tajemnicą :))
Madziu dziękuję za Twój przyjazd, duszę , serce i wielką inspirację....

 Do zobaczenia......

2 komentarze: