niedziela, 14 marca 2010

Mama i poszukiwania skarbów :))

Dłuuugo nie pisałam bo wiecznie się coś dzieje, ale na szczęście zawsze mam przy sobie aparat, więc teraz choć troszkę mogę to usystematyzować i troszkę opowiedzieć. Mama przyjechała cała i zdrowa, przywiozła super skarby dla takiej maniaczki jak ja....mówi,że "odkopywała"same starocie w swoim lamusie i oto efekty....

same przecudne koroneczki i  wstążeczki . Super mieć taki lamus albo strych w pobliżu, sami widzieliście ...najpier ekstra guziki , teraz oryginalne koronki...ech...dzięki Mamuś :))

Jak to na kobiety przystało , biegamy po sklepach i wiecznie wypatrujemy okazji. Mama zaczęła patrzeć na wszystko moimi oczami, wszystko przyda się albo do kartek, albo scrapbooków, albo mini albnumów.....efekt???Wykupiłysmy pół kolekcji przecenionych naszyjników "Motyle" w New Look.Pani przy kasie patrzyła na mnie jak na jakąś nawiedzoną a ja miałam szał w oku, bo już widzę te okładki z motylem......( muszę w końcu usiąść i robić a nie tylko zbierać!!!!)

Tu zaraz po kupieniu, jeszcze w oryginalnej formie
(przy okazji bradsy z Latarni Morskiej zakupione w sklep.scrap.com.pl )


Tutaj Mama dzielnie mi pomaga w "obróbce"

Same skarby ...:))

Pierwsze próby "adopcji" do projektów, motyl po embossingu, a listki  pokoloryzowane przez Alkohol Ink , z boku jak wyglądały przed.....


Tak jak widać, wszystko kręci się wokół projektów, dlatego dzisiejsza wycieczka do Kilkenny,też zakończyła się zdobyciem łupu...:))mianowicie.....ech, zobaczcie sami...




Tajemniczy pakuneczek, okazał się zbiorem starych nut....tak bosko stare,że nawet nie muszę mocno ich postarzać.Z boku kilka znalezionych liści, oryginalny kształt....mówiłam ,że Mama wypatruje lepiej ode mnie :)Nuty wygrzebałyśmy w magicznym sklepiku ze starociami....gdyby nie zamek i cudowna atmosfera Kilkenny, to nie wychodziłabym z niego cały dzień :))


Kiedyś osobno opowiem Wam i opiszę to miasto, bo dla mnie jest tak "artystyczno-duchowe",że jest pierwsze na liście do wycieczek z każdym , kto nas odwiedza. W sumie , to chyba dobrze, ze mam kilkadziesiąt kilometrów do tej "mekki artystów", bo pewnie wszystko wydawałabym na "skarby" jak wyżej :))......Z dzisiejszej wycieczki na szybko kilka ujęć zegarów , bo w tym mieście znalazłam ich mnóstwo, jakby chodził jakiś olbrzym i robił stempelki i to prawie wszystkie w typie Tima Holtza. Tylko tworzyć....Aga do pracy!!!!!





2 komentarze:

  1. Sklepu z różnościami zazdraszczam :)
    piękności upolowałaś, Pozdrów mamę :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Te stare nuty, to rzeczywiscie nie lada skarb! Zycze owocnej pracy! Caluski - Jolusia

    OdpowiedzUsuń